sobota, 8 października 2016

Plany, plany, plany.



Cześć! Ostatnie dni mojego dziewiętnastoletniego życia skłoniły mnie do refleksji- oj poważnie się zaczyna. Zaczęłam zastanawiać się nad naszymi ludzkimi emocjami, nad tym jak pochopnie często oceniamy innych i jak szybko zmieniają się nasze aspiracje, ambicje, wartości i plany. Chyba każdy z nas zakładał w dzieciństwie, że zostanie lekarzem, modelką, astronautą, strażakiem lub zajmie się innym jakże ciekawym, poważnym i "dającym mnóstwo kasy" zawodem. Praktycznie każdy w nastoletnim okresie buntu miał swojego idola, którego podziwiał i którym się inspirował. Każdy miał ideę, którą się kierował. Wszyscy marzyli, zakładali w głowie idealny plan na życie, u boku idealnej osoby, w idealnym miejscu i czasie. Kolejny przykład- która dziewczyna nie miała szkolnych lub wakacyjnych miłości. Przecież to właśnie ten chłopak spełniał wszystkie nasze oczekiwania, to on i tylko on miał z nami stanąć za kilkanaście lat przy ołtarzu. Życie jednak, postanowiło splatać nam figla. Nasz "przyszły mąż", dla którego praktycznie wybrałyśmy już w głowie garnitur i muszkę okazał się nieodpowiedzialnym chłopcem lub postanowił wybrać zamiast tej idealnej panny młodej (czytaj- nas) jedną z druhen. Nasz idol stoczył się na przysłowiowe życiowe dno. Nasza idea, której poświęciliśmy cały swój czas okazała się kompletną porażką, a progi na dostanie się na medycynę czy prawo za wysokie. Do czego dążę? Każdy z nas marzy. Marzenia są wspaniałe- i choć jestem optymistką- realistką z naciskiem na to drugie, też często snuję w swojej wyobraźni cudowne plany. Gdyby nie marzenia, część z nas na pewno poddała by się w swojej życiowej walce, przestała dążyć do wytyczonego sobie (właśnie w marzycielskiej głowie) celu. Często jednak nasze losy, niezależnie od nas toczą się inaczej. Nie jest to jednak przepaść i katastrofa. Owszem na pierwszy "rzut oka" nasz piękny, zbudowany w głowie idealny dom z ogrodem zostaje zburzony, ale przed nami rysuje się miejsce na nowe fundamenty, pod nowe gniazdko. Staję przed wami jako dziewiętnastolatka, tegoroczna maturzystka, już studentka i przede wszystkim człowiek, który już jako małe dziecko miał zapisany w pamiętniku, wymarzony plan na życie. Każdy dzień uczy mnie jednak, że z minuty na minutę wszystko może się zmienić. I choć z początku wydaje nam się to porażką, z czasem okazuje się, że kurcze...Ktoś miał w tym jakiś konkretny cel, ta zmiana była nam do czegoś potrzebna, a każdy nasz błąd może być nauczką na przyszłość.  Po prostu tak miało być. Przykład- nie dostałam się na wymarzony kierunek, ale jestem niesamowicie szczęśliwa że studiuję to co studiuję. Uważam, że nie mogłam trafić lepiej. Chłopak, który od dawna był w mojej głowie znalazł inną dziewczynę, ale widzę, że są ze sobą szczęśliwi, a na dłuższą metę nam mogłoby nie wyjść. Wartości którymi kiedyś w dużym stopniu się kierowałam zeszły na dalszy plan. Pamiętajcie, marzenia i plany są ważne i nie należy z nich rezygnować, ale może się okazać, że to czego się nie spodziewamy nie jest takie złe (wręcz przeciwnie). Życie czasem pozytywnie nas zaskakuje.